Analizując obecną sytuację, należy pamiętać, że 2/3 światowego handlu odbywa się drogą morską. Bez względu na to czy chcemy kupić trampki, lalkę, podzespoły do komputera czy telefon większość z tych rzeczy została wyprodukowana w Chinach w całości albo chociaż ich komponenty. Przeniesienie praktycznie całej światowej produkcji do Chin zaczyna odbijać się zarówno producentom jak i konsumentom czkawką.
Rozmowa z Vladyslavem Martinem, kierownikiem działu kolejowego w AsstrA-Associated Traffic AG dla regionów UE i Chin, na temat obecnej sytuacji na rynku transportowym.
Do czasu wybuchu pandemii gigantyczne odległości, które miał do przebycia towar były oczywiste i naturalne. Nikt się nad nimi nie zastanawiał – liczył się zysk. Teraz z jednej strony ceny za transport zaczęły szaleńczo rosnąć, a z drugiej termin dostawy stanął pod znakiem zapytania.
Transport morski
Przed pandemią transport kontenera „czterdziestki” z Chin do Europy to był koszt 1400-2200 dolarów w zależności od miesiąca. Obecnie cena skoczyła do piętnastu tysięcy dolarów.
Nie dość, że transport zjada większość zysków, to jeszcze terminy dostawy są często nie do przewidzenia. Szybko zabrakło kontenerów.
Chiny są największym eksporterem towarów na świecie. Sprzedają ogromne ilości, ale zdecydowanie mniej kupują. Przed pandemią metalowe kontenery z Europy wracały do nich puste,
» Artykuł pochodzi z serwisu Logistics Manager – kliknij tutaj, aby przeczytać cały